Woziliśmy dzisiaj trochę rzeczy, a że Młoda została z dziadkami, to mieliśmy trochę czasu na bycie razem, i wykorzystaliśmy go na obiad w naleśnikarni Cynamon w Bełchatowie.
Jedzenie i kawa były pyszne, ale najbardziej cieszyło mnie to, że możemy sobie po prostu posiedzieć, bez telefonów, które odłożyliśmy na bok, i nawet bez gadania o bieżących sprawach i rzeczach do załatwienia. Nie pamiętam nawet wszystkiego, o czym rozmawialiśmy, ale było dużo cieszenia się sobą i swoją nawzajem obecnością.
W ostatnich dniach dużo mamy takich wieczorów, że robimy coś razem żeby nacieszyć się sobą, gramy na przykład gry planszowe, ale taka zwykła rozmowa była jednak najbardziej sycąca jeśli chodzi o relację. Bardzo fajna rzecz :)