2023-11-02: Martensy po raz drugi.

Kilka rzeczy naraz zadziałało w moim życiu. Po pierwsze, zacząłem kilkanaście tygodni temu czytać cykl „Felix, Net i Nika” od najnowszych książek, do najstarszych. Po drugie, przez P.B. i M.P. zacząłem słuchać Artura Andrusa. Po trzecie, bardzo polubiłem tańczyć z Młodą do piosenki „Glanki i Pacyfki”. Słuchając jej po raz setny, zdecydowałem się kupić buty, które kiedyś uwielbiałem, czyli Martensy.

Zdarzyło się akurat tak, że pracowałem z domu i Salesforce przestał działać przez jakąś globalną awarię, więc poprosiłem J., żebyśmy szybko się zebrali, wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy na Piotrkowską do sklepu z Martensami, który prowadzi starszy pan pod numerem 26.

Zależało mi na tym, żeby pojechać tam całą rodziną, bo wydawało mi się, że ten sklep może mieć ciekawy klimat, i rzeczywiście tak było. Schowany w bramie mały pokoik pokryty grafitti, regały z glanami i starszy pan na krześle. Zdecydowałem się na rozmiar 42, bo 41 było na mnie za małe.

I choć później okazało się, że jeden but jest na mnie niestety za duży, to ten krótki wyjazd i tak był bardzo owocny przez czas, który mogliśmy razem spędzić, spacerując przy pięknej pogodzie.

W drodze do tego sklepu znaleźliśmy też sklepik z dewocjonaliami, w którym kupiliśmy ikonę Świętej Rodziny. Już niedługo, 11 listopada, w dniu naszej kolejnej rocznicy ślubu, zawisła ona u nas w kuchni.

Wieczorem pojechaliśmy jeszcze do Biedronki i kupiliśmy dziewczynom dwa małe fotele :)

Co o tym myślisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0