Wyczyściłem dzisiaj dokładnie odkurzacz, który trochę już na to czekał. Umyłem umywalkę. Pojechałem z Młodą do parafii po jakieś papiery potrzebne do Chrztu Młodszej. Odebraliśmy też paczkę z paczkomatu, z dwiema butelkami tranu, jedną dla dzieci, drugą dla mnie i J. Powyrzucałem puste pudełka po paczkach z kuchni. Wydrukowałem też i wypełniłem resztę papierów, które potrzebuję do pracy w związku z porodem i urlopami. Poza tym sporo czytałem, grałem i bawiłem się z Młodą. Ale cały dzień byłem niezadowolony i wkurzony. Coś mi nie pasowało. Może to trochę przez brak planu dnia. Łatwo sobie jest wszystko odpuszczać, kiedy się jest na takim zwolnieniu na opiekę i siedzi się w domu. Można dużo zrobić, ale można też nie robić. Mam trochę nauki do pracy, ale jak ten dzień jest taki nieuporządkowany, to ciężko się do tego zabrać. Jednocześnie wyrzuty sumienia, że może powinienem więcej czasu spędzać z Młodą, która z całych sił próbuje zabiegać o czyjąś uwagę. I wkurw, bo czuję się rozdarty i nie wiem, czy to ja przejmuję się wszystkim za bardzo, czy inni za mało. Albo ja za mało, bo jednocześnie wyobrażam sobie, że zaraz ktoś mnie opitoli, że ucząc się i nie spędzając czasu z Młodą, podejmuję złą decyzję.
Za dużo kłócę się z ludźmi w mojej głowie.