Rzyganie Młodej okazało się totalnie infekcją. W sumie już to wiedzieliśmy, ale zaczął się spełniać czarny scenariusz – zaraziły się też Młodsza i J. Wieczorem obie zaczęły rzygać. Tym razem jestem sam, a osoby do opieki są trzy. Na początku siedziałem z dziewczynkami u nas w sypialni i oglądaliśmy bajkę, kiedy J. starała się pozbierać. Młodsza w pewnym momencie zasnęła mi na rękach. Położyłem ją w pokoju dziecięcym na materacu. J. miała się tam z nią położyć, żeby móc ją karmić w nocy bez wstawania, a zarazem żeby obie mogły wygodnie rzygać bez ryzyka zabrudzenia łóżka. Ja miałem spać z ni, żeby im pomagać. Ostatecznie wyszło trochę inaczej, bo Młoda poszła spać na łóżku w naszym pokoju, J. próbuje spać w dziecięcym, a mi Młodsza po kolejnym rzyganiu zasnęła na rękach w kuchni, więc rozłożyłem tu matę, koce i ręcznik i chyba sam z nią się tu położę, żeby J. mogła lepiej odpocząć.
Trochę obawiam się tej nocy, mam wrażenie, że szykuje się mały Armageddon. Na szczęście ja jeszcze się trzymam, piję mięte i rumianek i na razie mnie jeszcze nic nie wzięło, ale nie wiem co zrobię jak oboje z J. będziemy dogorywali, a dziewczynki zdążą się pozbierać. Chyba będzie maraton bajek i tyle. Dziadkom dzieci już nie oddamy do opieki, żeby się nie zarazili, jeśli udało im się jeszcze nie złapać infekcji od Młodej.