2023-04-15: Starcze bóle. 

Dziwię się, że piszę to dopiero dzisiaj, bo wczoraj miałem dużo czasu, kiedy leżałem cały dzień w łóżku. Jednakże jestem leniem i mi się nie chciało. 

Historia jest taka, że karmiłem wczoraj rano Młodą, a że jestem chory to zacząłem kaszleć… i rozwaliłem sobie coś w plecach. Do łóżka doczłapałem się z pomocą J. A później wyszedłem z niego już tylko dwa razy na siku. Ciężko mi się było przekręcić albo przesunąć, nie wspominając o wstawaniu. Generalnie było źle. 

Dzisiaj rano przyjechali teściowie. Teść jest masażystą i przyjechał mi pomóc. Okazało się, że podczas kaszlu przekrzywił mi się piąty rdzeń lędźwiowy i już nie wrócił do dobrej pozycji. Zamiast tego naciskał na dysk, przez co ściśnięty był cały nerw. Masaż pleców był całkiem przyjemny, ale gorsze okazało się rozmasowywanie pośladka, co było potrzebne, bo przez krzywy krąg był też jakiś problem z ukrwieniem bioder, czy tam nóg…. W każdym razie było to bardzo nieprzyjemne. Przy okazji odkryłem, że podobny ból, w tym samym pośladku, mam częściej, tylko rzadko jest tak intensywny. Mam nie siadać z nogą założoną na nogę i na podkurczonej nodze, żeby nie przekrzywiać tak kręgosłupa. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo siedzę dużo, a takie nawyki mam od dawna. 

2023-04-13: Samodzielny spacerek J. i choroba. 

J. wyszła dzisiaj po raz pierwszy na spacer z obiema dziewczynkami. Młodsza wisiała sobie w chuście, a Młoda drzemała w wózku. Fajnie to wyszło. Dziewczyny zadowolone, J. też dumna z siebie i zadowolona. Pogoda też super, więc spaceru można pozazdrościć. 

Ja siedzę w domu chory. Mam duży kaszel. Wczoraj było najgorzej, każdy ruch wywoływał odruch kaszlu, aż mnie mięśnie od tego bolały. Wieczorem wziąłem sobie gorącą kąpiel, która z jednej strony była wkurzająca, bo musiałem sobie co chwila wycierać twarz, ale z drugiej strony przez te pół godzinki w ogóle nie chciało mi się kasłać… Cudowne. 

2023-04-09: Wielkanoc. Przemyślenia o dzieciach. 

Przepiękna pogoda. Pierwszy dzień tych świąt spędzamy u moich rodziców, drugi u teściów. Poszliśmy na południową Mszę do kościoła i była to chyba najfajniejsza Msza z Młodą do tej pory. Młodsza całą Mszę przespała, a Młoda, choć dużo się bawiła, to nie uciekała i nie zaczepiała ludzi. Była bardzo radosna. W kluczowych momentach wygrzebywałem ją spomiędzy kolumn katafalku i brałem ją bliżej ołtarza, bo ostatnio zauważyłem, że uczy się klękać i składać ręce, więc pokazywałem jej kiedy to robić, i opowiadałem co się dzieje. Dużo satysfakcji dalej mi uczenie jej. 

Jeszcze o tym nie pisałem, ale ostatnio często myślę o tym, że fajnie byłoby mieć więcej dzieci. Jestem zachwycony naszymi córeczkami i nie miałbym nic przeciwko, żeby mieć więcej takich małych cudów. Z obu mam dużo radości. Może kiedy wrócę do pracy, to zrobi się ciężej i okaże się, że w praktyce nie mamy tyle siły, żeby zajmować się większa ilością dzieciaków, ale tak czy inaczej chciałem zachować te myśl. Młoda i Młodsza są cudowne i bardzo je kocham. 

2023-04-07: W. P. 

Dzisiaj Wielki Piątek. Nie idziemy do kościoła, bo raz, że trochę się nie wyrabiamy, a dwa, że jeszcze nie chcemy na tak długo wychodzić z Młodszą w zimne miejsca. A ja mam coraz gorszy kaszel nagle, z jakiegoś powodu. Ale w przeciwieństwie do wczoraj się postaramy i będziemy uczestniczyli w liturgii online. Ładnie się ubiorę. Dalej stoję w takim rozkroku jeśli chodzi o wiarę, ale postaram się przynajmniej porządnie robić to, co robię, nawet jeśli to liturgia online.

2023-04-06: Linia w głowie. 

Uczę się dzisiaj do egzaminu jednego z certyfikatów Salesforce’owych. Zawsze mam z tym problem, bo trochę nuda, dużo oczywistych rzeczy, albo takich, które kojarzę, ale z głowy nie powiem, gdzie co można ustawić. Ale jestem w stanie się szybko dowiedzieć, więc bardzo nie chce mi się tego uczyć. Ale trochę się trzeba tego wykuć, jak chcę mieć ten certyfikat, a chcę, bo może pomoże mi to kiedyś dostać awans albo lepszą pracę. Albo jak już zrobię te podstawowe certyfikaty, to zacznę się uczyć do jakichś trudniejszych, które nie będą już takie nudne. 

Może to dobre ćwiczenie w angażowaniu się w rzeczy, które nie do końca chce mi się robić, a robić je trzeba. 

Żeby trochę sobie umilić naukę i trochę się pobawić, uczę się korzystając z dwóch iPadów. Na iPadzie 9 J. otworzyłem sobie PDFa, z którego się uczę, a na moim mini 5 robię notatki i mapę myśli. Ależ mnie meczy myśl, że to fanaberia. Że sobie wymyślam jakieś zabawy zamiast po prostu się uczyć z kompa i robić notatki na kartce. Tak się przecież robi. Tak bym to robił w szkole, gdzie nie miałbym dwóch iPadów, a jakbym je miał, to nikt by mi ich nie pozwolił używać. Chciałbym sobie wbić do głowy, że robienie czegoś w sposób niestandardowy, ale za to taki, który mnie cieszy, jest spoko, ale ciężko to idzie. Mój wewnętrzny krytyk mówi, że to jednak wymysł, fanaberia i że powinienem to robić normalnie. Nawet wiem, czyim głosem mówi. 

2023-04-05: Zachwycando. 

Coraz częściej i więcej zachwycam się naszymi córeczkami. Obie są niesamowicie fajne. Byłem z nimi dzisiaj na spacerze. Młoda szalała ze mną na zjeżdżalni i uczyła się wchodzić po drabince. Z Młodszą na razie nie ma za dużo zabawy, ale i tak nie mogę się napatrzeć na te jej śliczne oczy. Dobrze, że noworodki nie mają łaskotek, bo jakby do tego się śmiała, to bym ją już zamęczył. 

2023-04-04: Taki se dzień kwietniowy. 

Wyczyściłem dzisiaj dokładnie odkurzacz, który trochę już na to czekał. Umyłem umywalkę. Pojechałem z Młodą do parafii po jakieś papiery potrzebne do Chrztu Młodszej. Odebraliśmy też paczkę z paczkomatu, z dwiema butelkami tranu, jedną dla dzieci, drugą dla mnie i J. Powyrzucałem puste pudełka po paczkach z kuchni. Wydrukowałem też i wypełniłem resztę papierów, które potrzebuję do pracy w związku z porodem i urlopami. Poza tym sporo czytałem, grałem i bawiłem się z Młodą. Ale cały dzień byłem niezadowolony i wkurzony. Coś mi nie pasowało. Może to trochę przez brak planu dnia. Łatwo sobie jest wszystko odpuszczać, kiedy się jest na takim zwolnieniu na opiekę i siedzi się w domu. Można dużo zrobić, ale można też nie robić. Mam trochę nauki do pracy, ale jak ten dzień jest taki nieuporządkowany, to ciężko się do tego zabrać. Jednocześnie wyrzuty sumienia, że może powinienem więcej czasu spędzać z Młodą, która z całych sił próbuje zabiegać o czyjąś uwagę. I wkurw, bo czuję się rozdarty i nie wiem, czy to ja przejmuję się wszystkim za bardzo, czy inni za mało. Albo ja za mało, bo jednocześnie wyobrażam sobie, że zaraz ktoś mnie opitoli, że ucząc się i nie spędzając czasu z Młodą, podejmuję złą decyzję. 

Za dużo kłócę się z ludźmi w mojej głowie. 

2023-03-04: Rodzinne kiblowanie. 

Ciepłe rodzinne momenty pojawiły się tam, gdzie się ich nie spodziewałem, mianowicie w łazience. Jako że jest nas teraz czworo, w tym dwoje dzieci, to często spędzamy czas razem w łazience, na przykład dlatego, że musimy umyć dzieciaki. Albo jedna osoba myje Młodą, druga robi coś innego, a Młodsza chilluje na przewijaku. A później wszyscy sobie siedzimy i czillujemy, a Młoda się pluska. Czytamy coś sobie, ja piję piwko bezalkoholowe i jest bardzo przyjemnie. Ot, nowe miejsce spotkań rodzinnych. 

2023-04-02: Niedziela Palmowa online. 

Młodsza robiła balangę do pierwszej w nocy, a ja kilka godzin spędziłem u Młodej w pokoju, bo często się budziła, ale generalnie dzisiejsza noc była najlepsza od porodu, przynajmniej pod kątem wysypiania się. Fajnie. 

Poranki moje i Młodej wyglądają ostatnio tak, że ona budzi się wcześnie rano i mnie woła, wtedy idę do jej pokoju, po drodze zahaczając o toaletę na siczek i o kuchnię, żeby zabrać dla Młodej musik warzywny. Kiedy do niej wchodzę, to zazwyczaj jeszcze trochę krzyczy, ale daję jej mus, ona go wybimbuje w 5 sekund, jest szczęśliwa, po czym kładzie się przy mnie na materacyku, twarzą w twarz, i tak sobie jeszcze trochę śpimy. Też fajnie. 

Dzisiaj Niedziela Palmowa. Msza tylko online, bo jeszcze nie chcemy na tak długo wychodzić z Młodszą, zwłaszcza w miejsca, gdzie jest tak dużo ludzi, zwłaszcza, że za tydzień są Święta, a później jej Chrzest. 

Wieczór, choć też w dużej mierze online, był zaskakująco miły. Młoda pojechała gdzieś ze swoją ciocią, a J. i ja spędziliśmy popołudnie grając w Rummikub i Among Us na telefonach, z moimi rodzicami i bratem.

Poszliśmy spać późno, ale to też dlatego, że Młoda po powrocie była bardzo radosna i spędziłem z nią sporo czasu bawiąc się na przewijaku. Była to ta jedna z fajniejszych chwil bycia rodzicem. 

2023-03-31: Poporodzie. 

Poporodzie w tytule razem, bo tak nazwałem ten okres. Nie chodzi mi o połóg, tylko o te parę dni zaraz po porodzie. Wiec nie ma błędu, jak coś. 

Jak można się domyślić, udało się urodzić, zdrową i śliczną dziewczynkę. Na potrzeby tego bloga będziemy nazywali ją Młodszą

Poród był super i to nie tylko moje zdanie, ale też J., której bardzo zależało na porodzie siłami natury. Zdania personelu były podzielone co do tego, czy trzeba robić cesarskie cięcie, czy nie, ale w końcu frakcja „naturalna” wygrała i J. po długiej walce, wspierana przez naszą znajomą doulę, urodziła bez rozkrojonego brzucha. Szczerze mówiąc chyba nigdy nie widziałem takiego natężenia emocji na jej twarzy – szczęścia i wzruszenia. Tym bardziej wspomnienie tego porodu zostanie ze mną na długo – w końcu to pierwszy raz, kiedy mogłem być z nią do końca. Kiedy rodziła Młodą, widziałem ją przed cesarką, a później dopiero przy wypisie. Słabe, pandemiczne warunki. 

Teraz siedzimy sobie razem w domku i się oswajamy. Niestety też chorujemy, zwłaszcza ja i Młoda. J. ma katar. Tylko Młodsza dzielnie się trzyma. Ale jest okej. 

Przez szpital miałem trochę przerwy w blogowaniu, ale chcę do tego wrócić. Takie podsumowania dnia dużo mi dają, pozwalają spojżeć na życie z innej, narracyjnej perspektywy. Nawet jeśli nikt potem tego nie czyta.