2023-11-05: Złap mnie, jeśli potrafisz.

Poszliśmy dzisiaj na okołorocznicową randkę, zafundowaną nam przez moich rodziców. Fundacja przebiegła w dwojaki sposób – po pierwsze dostaliśmy od nich bilety do Teatru Muzycznego na musical „Złap mnie, jeśli potrafisz”, po drugie obiecali nam zająć się maluchami. Tak się też stało i w niedzielny wieczór wybraliśmy się razem na spektakl. To był pierwszy raz w moim życiu, kiedy siedziałem na balkonie..

„W szafce”

Moja żona na większość mebli w naszym domu mówi „szafka” i zazwyczaj, kiedy podaje czegoś położenie, mówi po prostu „w szafce”, nie precyzując, o którą szafkę jej chodzi. Ani nawet o który pokój. W samej kuchni mamy 9 szafek, szafki są też w pokoju Młodej, w łazience i w naszej sypialni. Na szafę też mówi szafka. Każe mi na przykład sprawdzić, czy coś jest w szafce, przeszukuję więc 3 meble, o których ja myślę jako o szafce, a potem ona się denerwuje, że nie przeszukałem szafy.

— Gdzie jest to i to? – pytam się.
— Tu, w szafce.

Zaczynam przegrzebywać najbliższą szafkę.

— Ale nie w tej, tylko w tej w kuchni, pod piekarnikiem.

Jeśli kiedyś ją zamorduję w afekcie, to prawdopodobnie jej ostatnie słowa będą określały położenie czegoś jako „w szafce”.

2023-03-31: Poporodzie. 

Poporodzie w tytule razem, bo tak nazwałem ten okres. Nie chodzi mi o połóg, tylko o te parę dni zaraz po porodzie. Wiec nie ma błędu, jak coś. 

Jak można się domyślić, udało się urodzić, zdrową i śliczną dziewczynkę. Na potrzeby tego bloga będziemy nazywali ją Młodszą

Poród był super i to nie tylko moje zdanie, ale też J., której bardzo zależało na porodzie siłami natury. Zdania personelu były podzielone co do tego, czy trzeba robić cesarskie cięcie, czy nie, ale w końcu frakcja „naturalna” wygrała i J. po długiej walce, wspierana przez naszą znajomą doulę, urodziła bez rozkrojonego brzucha. Szczerze mówiąc chyba nigdy nie widziałem takiego natężenia emocji na jej twarzy – szczęścia i wzruszenia. Tym bardziej wspomnienie tego porodu zostanie ze mną na długo – w końcu to pierwszy raz, kiedy mogłem być z nią do końca. Kiedy rodziła Młodą, widziałem ją przed cesarką, a później dopiero przy wypisie. Słabe, pandemiczne warunki. 

Teraz siedzimy sobie razem w domku i się oswajamy. Niestety też chorujemy, zwłaszcza ja i Młoda. J. ma katar. Tylko Młodsza dzielnie się trzyma. Ale jest okej. 

Przez szpital miałem trochę przerwy w blogowaniu, ale chcę do tego wrócić. Takie podsumowania dnia dużo mi dają, pozwalają spojżeć na życie z innej, narracyjnej perspektywy. Nawet jeśli nikt potem tego nie czyta. 

2023-03-21: Szpital. Czekanie.

Dzisiaj cały dzień cewnik i nic, chociaż już większa nerwówka. Niby cały dzień alert, ale jednak… czekanie. Czytam sobie „Przebudzenie” Sama Harrisa i zastanawiam się, czy jeśli każda chwila jest wyjątkowa, to czy w tej jest coś, co czyni ją bardziej wyjątkową od innych? Może nie. Ale w tę myśl staram się bardziej świadomie i uważnie przezywać dzisiejszy dzień. Niecodzienność sytuacji nie zasłania szczegółów życia rutyną. Włosy i oczy J. są przepiękne, jak zawsze. A jej uśmiech mógłby mi zastąpić wszystkie słoneczne dni. 

Po powrocie na noc do domu, mam wciąż w głowie zdesynchronizowaną pieśń sześciu szpitalnych wind, krążących bez przerwy pomiędzy piętrami. Koszmar.

2023-01-19: Piąta rocznica pracy w Accenture.

Dzisiaj w biurze świętowałem moją piątą rocznicę pracy w Accenture :) Co prawda przypadła ona miesiąc temu, 17 grudnia, ale miałem już wtedy urlop, więc nie byłem w pracy.

Kiedy zaczynałem, mój ówczesny team leader kończył właśnie 5 lat pracy, i pamiętam, że podczas community meeting był wywołany na środek, i dostał jakąś nagrodę czy coś takiego. W tamtych czasach świętowaliśmy też awanse balonikami przywiązanymi do biurka – kiedy przychodziliśmy do pracy, widzieliśmy, że ktoś ma balonik przywiązany przy biurku przez dziewczyny z recepcji, i wiedzieliśmy, że dostał awans, i że trzeba iść i złożyć mu gratulacje. Niestety po pandemii te zwyczaje zanikły, też pewnie dlatego, że większość osób przeszła na home office i już nie wróciła. Powiedziałem o tym mojej żonie, że trochę mi smutno, że nigdy nie dostałem balonika i że nie miałem takiej imprezy, i J. powiedziała, że w takim razie ona zrobi mi imprezę. Wczoraj po mojej pracy przejąłem Młodą, a J. zrobiła mi pyszny sernik tiramisu z Thermomixa :)

Koledzy śmiali się, że wyrwałem ciasto jakiemuś chłopcu spod przedszkola, ale lekko śmieszny napis nie stał się przeszkodą do mini imprezy 😁

2023-01-14: Randka w Cynamonie

Woziliśmy dzisiaj trochę rzeczy, a że Młoda została z dziadkami, to mieliśmy trochę czasu na bycie razem, i wykorzystaliśmy go na obiad w naleśnikarni Cynamon w Bełchatowie.

Jedzenie i kawa były pyszne, ale najbardziej cieszyło mnie to, że możemy sobie po prostu posiedzieć, bez telefonów, które odłożyliśmy na bok, i nawet bez gadania o bieżących sprawach i rzeczach do załatwienia. Nie pamiętam nawet wszystkiego, o czym rozmawialiśmy, ale było dużo cieszenia się sobą i swoją nawzajem obecnością.

W ostatnich dniach dużo mamy takich wieczorów, że robimy coś razem żeby nacieszyć się sobą, gramy na przykład gry planszowe, ale taka zwykła rozmowa była jednak najbardziej sycąca jeśli chodzi o relację. Bardzo fajna rzecz :)

Ostatnio graliśmy sporo we „Wsiąść do pociągu – Amsterdam”, ale J. za każdym razem mnie ogrywa, więc trochę słaba rozrywka :/

2022: Podsumowanie roku

Na koniec tego roku postanowiłem napisać takie podsumowanie, zrobić taki checkpoint, żebym kiedyś mógł łatwiej prześledzić, co się u mnie kiedy działo. No i podziękować za dobro, które dostałem. Pisanie bloga pozwala mi spojrzeć na moje życie w pewien sposób z trzeciej osoby, trochę jak na bohatera powieści. Uwalnia od niektórych uczuć, pozwala zobaczyć więcej. Ciekaw jestem, co będzie dalej.

Czytaj dalej 2022: Podsumowanie roku

2022-12-24: J. ratuje Święta

Tegoroczna wigilia była całkiem spokojna, rodzina i obfita w śmiech. I bez pretensji i narzekań. I z pasterką. I bardzo się tym cieszę.


Mój pomysł na niemarudzenie był w pewnym momencie zawieszony na włosku, bo noc była ciężka – Młoda budziła się kilka razy, a ja byłem jakoś wyjątkowo wrażliwy, przez co strasznie się irytowałem, a później nie mogłem zasnąć. Miałem już w głowie, że dzisiejszy dzień będzie nerwowy, że będę zmęczony i zirytowany, że pewnie będę przez to niemiły i w jakiś sposób spowoduję, że kolacja wigilijna będzie do kitu. Uratowała mnie żona, która zobaczyła jak się czuję, i rano od razu powiedziała, że zajmie się trochę Młodą, żebym mógł odespać. Od razu zrobiło mi się głupio, że się tak denerwowałem. I tak J. uratowała Święta :)


Z takich przemyśleń świątecznych, to mam kilka pomysłów, które może zrealizuję – napisanie jakoś historii mojego życia, historii mojej wiary. Trochę mi się sprawy związane z Bogiem reorganizują w głowie i myślę, że może takie spojrzenie w tył na moje życie może mi pomóc zobaczyć, gdzie teraz się znajduję.

Pamięć o…

Usypiałem wczoraj Młodą, co było dość irytujące, bo trwało bardzo długo, więc zacząłem sobie dla uspokojenia wyobrażać miejsce, w którym najlepiej by mi się odpoczywało. Dzisiaj wróciłem wyobraźnią do tego miejsca, bo okazało się to bardzo ciekawym ćwiczeniem, i zacząłem wypełniać je dalej. W pewnym momencie doszedłem do szafy, w której miały być tylko moje ubrania. W myślach wieszałem w niej różne kurtki i swetry, aż doszedłem do bluzy, którą bardzo lubi J. I poczułem wtedy duże wzruszenie i tęsknotę. I zacząłem sprawdzać, w ilu jeszcze rzeczach mieszka moja pamięć o niej.

Post stricte miłosny.

Czytaj dalej Pamięć o…

O tym, jak okazało się, że jednak nie jestem robotem

Zawsze miałem problem z odpoczynkiem. Od kiedy urodziła się Młoda, przez długi czas odpoczywałem bardzo rzadko. Czasem może udawało mi się „ukraść” trochę czasu, żeby się położyć, poczytać, obejrzeć coś, albo w coś pograć, ale nie potrafiłem wygospodarować czasu na nic dłuższego — na spotkanie się z kolegami, wyjście na siłownię. Miałem poczucie winy, że zostawiam dziewczyny same. Po pracy starałem się pomagać J., ile tylko mogłem. Wolne miałem zazwyczaj w nocy, chociaż wtedy też często nadganialiśmy jakieś obowiązki domowe, albo po prostu robiliśmy coś razem. Czas dla siebie samego ograniczałem do minimum.

Czytaj dalej O tym, jak okazało się, że jednak nie jestem robotem