2023-02-12: Coraz bliżej. Wolność i poczucie winy.

J. uświadomiła mnie dzisiaj, że do donoszonej ciąży zostało już tylko półtora tygodnia. Zaczynam się bać.


W zeszłym tygodniu zauważyłem u siebie sporą zmianę i dużą dawkę radości z życia. Wzięło się to stąd, że po terapii zdecydowałem się wrzucić na luz, odpuścić sobie bardziej i generalnie mniej się martwić. Zaczęliśmy kłaść Młodą później, nie o określonej godzinie, tylko dopiero kiedy widzieliśmy, że jest zmęczona. Czasami oglądaliśmy z J. film u niej w pokoju, Młoda bawiła się obok nas, a w końcu szła spać po 23, bez zmuszania, bez nerwów. Rodzinne wieczory zrobiły się bardzo przyjemne. Zacząłem też więcej używać przy niej telefonu. Wcześniej bałem się robić nawet coś konkretnego na telefonie. Nie chodziło o marnowanie czasu na fejsie i podobnych stronkach, tylko o sprawdzanie jakichś informacji, czegokolwiek — czułem wyrzuty sumienia, że ona jest przy mnie, a ja się nią nie zajmuję. Po tym, jak dałem sobie taki luz, zacząłem lubić z nią być. Czas z nią przestał być przykrym, ograniczającym obowiązkiem, a wcześniej miewałem takie myślenie, co mnie przerażało. Myślałem, że coś jest ze mną nie tak. Paradoksalnie, kiedy przestałem się martwić i dałem sobie przyzwolenie na robienie tego, czego chcę, zacząłem więcej czasu poświęcać Młodej. Czas na telefonie i spędzony na innych takich „ucieczkach” został ograniczony do minimum. Życie rodzinne stało się czymś radosnym i dającym szczęście.

Piszę o tym w czasie przeszłym, dlatego, że znowu mam z tym problem. W ten weekend bawię się trochę w setupowanie iPhone’a mojej siostry, którego mi pożyczyła, żebym mógł zobaczyć jak się korzysta na codzień z iOS. Zajmuje mi to trochę czasu, bo bardzo lubię dokładnie sprawdzać możliwości takich sprzętów, wygrzebać wszystkie ukryte funkcje i smaczki, które powodują, że codzienne korzystanie jest przyjemniejsze. A kiedy znajduję coś, co jest według mnie bardzo niewygodne, to mam jeszcze więcej zapału, żeby znaleźć jakieś obejście. W iOS znalazłem po przesiadce z Androida wiele takich rzeczy, więc trochę mnie wciągnął. Ten weekend spędzamy w domu, bo Młoda jest chora, wiec z braku innych atrakcji bardzo zabiega o uwagę. Graliśmy przez te dwa dni dużo z moimi rodzicami w Rummikub, siedzieliśmy wiec sporo w ich części domu. Młoda bardzo dużo bawiła się z dziadkiem, a mnie bardzo wciągała konfiguracja iPhone’a. Dorzućmy do tego jeszcze niewyspanie po całym tygodniu i mamy bardzo podatny, drażliwy grunt dla poczucia winy. Cały czas myślałem, że to ja a nie mój tata, powinienem się bawić. Że nie powinienem spędzać tyle czasu na moich rzeczach, zwłaszcza takich błahych. Przez to napięcie we mnie robiłem się zły i na Młodą i na siebie samego. J. mówiła mi, że jest okej, ale ciężko mi zaufać lżejszemu osądowi sytuacji, kiedy sam siebie sądzę tak surowo. W każdym razie myślę, ze będę musiał zmieniać moje myślenie bardziej w tym kierunku i ufać, że będzie dobrze. Dobre rezultaty takiego podejścia już widziałem.

Będę się starał.

2023-01-27: Odpuszczanie. Wciąż trudne usypianie.

Ostatnie dni to nauka odpuszczania. I nerwy, tak czy inaczej. Nauka odpuszczania przez większy luz w ciągu dnia i bardzo przyjemne wieczory razem, bez bardzo długiego usypiania Młodej. Po prostu siedzimy razem do późna, a kiedy oglądamy film, to też z nią. Przez jakiś czas ogląda, później idzie się bawić, i to też jest bardzo przyjemne. Pierwsze dwie noce były jednak mimo wszystko stresujące. Pierwsza dlatego, że Młoda nawet bardzo późno nie „padła”, tylko cały czas próbowała się bawić, nawet pomimo leżenia w ciemności na materacu. Ostatecznie J. udało się ją uśpić. Wczoraj to samo. Mi już wysiadły nerwy po leżeniu i byciu kopanym. Chyba to mnie najbardziej dobija, fakt, że nie mogę niczego zrobić. Nie mogę przysnąć, bo Młoda mnie co chwila rozbudza, nie mogę zrobić niczego innego, bo jest ciemno. Ale będę próbował dalej. J. jakoś się udaje ją stosunkowo szybko (około 20 minut?) uśpić. A na razie bardzo się cieszę ze spokojnych, rodzinnych wieczorów.

2023-01-23: Rozwalone opony i nowa taktyka życiowa.

Poniedziałek akcent kładzie na dwóch tematach.

Po pierwsze, byłem na terapii i rozmawialiśmy o tym, że dużo się denerwuję podczas nocnego usypianie Idy. I o jeszcze kilku rzeczach. Podsumowanie rozmowy jest takie, że muszę zacząć trochę mniej oczekiwać od siebie, J. i Młodej, bo taka presja, jaką w tej chwili na siebie nakładam, może się dla nas źle skończyć. Także mam sobie więcej odpuszczać i ten blog może być dobrym sposobem sprawdzania, w jakim stopniu udaje mi się to postanowienie realizować.

Po drugie, wracając z terapii, wjechałem w dziurę i rozwaliłem dwa koła :)

Zresztą nie tylko ja, bo chwilę po mnie w tę samą dziurę wjechała jakaś pani i też zepsuła sobie dwa koła. Zadzwoniliśmy na policję, a po paru minutach przyjechały jeszcze dwa samochody, których właściciele rozwalili sobie w tym miejscu koła, i teraz wracali, żeby porobić zdjęcia dziury. Później dowiedziałem się, że moja siostra godzinę wcześniej też rozwaliła sobie oponę w tym samym miejscu.

Opony nie nadają się już niestety do niczego, ale mam nadzieję, że ze zdjęciami i raportem policji uda się uzyskać jakieś odszkodowanie od miasta,