„Duma i uprzedzenie” i szacunek i wychowanie

Po tym, jak ostatnio obejrzeliśmy „Dumę i uprzedzenie”, mieliśmy w domu taką zabawę, że ja i J. mówiliśmy do siebie nawzajem per pan i pani Wójt, natomiast do dziewczynek mówiliśmy per panienko. Młoda podłapała i mówiła też tak do Młodszej.

Piszę o tym, bo ta zabawa dała mi bardzo ciekawą perspektywę. Zaczęliśmy się siłą rzeczy zwracać do siebie nawzajem bardziej uprzejmym językiem. Określanie mojej żony jako „pani” już z samego założenia kazało mi myśleć o niej jako o kimś, komu należy się szacunek.

(Disclaimer: Oczywiście zawsze staram się traktować moją żonę z szacunkiem, ale come on, zdarzają się nerwy, uszczypliwości itd. Życie.)

W każdym razie taki sposób komunikacji zmuszał do bycia bardziej uprzejmym i eleganckim w słowie i szczerze mówiąc, bardzo mi się to podobało.

Kolejną rzeczą wyniesioną z tej zabawy, jest taki pomysł na metodę wychowawczą (z resztą pewnie stary jak świat, tylko nie jestem tutaj super wyedukowany), jest to, żeby przekazać dziecku wartości i dobre wychowanie, mówiąc mu o jego godności i tożsamości.

Przykład: mycie zębów. Zawsze kiedy tłumaczyłem, dlaczego trzeba myć zęby, mówiłem o zdrowiu, o higienie, o tym, co się może stać, jeśli nie będziemy o te zęby dbali. I to jest jak najbardziej w porządku, ale teraz chcę spróbować dołożyć kolejny element: tożsamość.

Dlaczego trzeba umyć zęby? Dlatego, że jesteś młodą damą, a młode damy dbają o swoje ząbki, żeby były zdrowe i czyste. 
Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale mam wrażenie, że to daje dziecku jeszcze jedną, ważną informację: jesteś warte tego, żeby o siebie dbać.

Będę obserwował, co z tego wyniknie. I starał się stosować to u siebie. Nie tylko przy myciu zębów, ale też przy innych zmianach, które chcę wprowadzić w moim sposobie życia. Dlaczego mam to zrobić? Dlatego, że jestem człowiekiem, który robi takie rzeczy.

Zobacz też wątek na X.