Dni, których bardziej nie lubię, to takie, kiedy mam taką zamułę w mózgu, że ledwie wiem, co się wokół mnie dzieje. Coś tam robię, ale powoli, i ciężko jest mi się skupić. Najgorsze jest to, że kompletnie nie mam pomysłu, jak sobie z tym radzić. Może trochę zmiany kontekstu i wysiłku by pomogło, ale nie zawsze mogę sobie na to w danej chwili pozwolić. Może profilaktyka byłaby lepsza. Wydaje mi się, że w zapobieganiu pomaga m. in.:
- Wysiłek fizyczny, może być rano, może być wieczorem (ale wtedy nie mam efektów w pracy).
- Mniej korzystania z telefonu i innych rozpraszaczy.
- Zimny prysznic. W sumie ciepły też może być, ale to zależy od pory dnia i tego, jak ogólnie się czuję.
- Blokowanie sobie czasu pracy, np. przez ustawienie sobie trybu „nie przeszkadzać”.
- Robienie przerw. Zwłaszcza w domu mam z tym problem, bo jakoś głupio mi tak zrobić sobie kawę i ją pić 10 minut, kiedy w pokoju obok J. bawi się z Młodą, ale bawienie się z nimi nie pomogłoby mi aż tak — to byłoby jak przechodzenie z jednego hałasu w drugi. A taka przerwa, 10 minut, kiedy tylko piję kawę i czytam książkę (albo nie robię nic — w każdym razie nie gapię się w telefon), bardzo dużo mi daje. Myślę, że to przede wszystkim efekt psychologiczny, że tak sprężam się w sobie, i później mogę już się skupić na pracy.
Dużo mam problemu z odpoczywaniem w domu. Myślę, że jest to coś, co wyniosłem z mojej rodziny. Mam poczucie winy, kiedy odpoczywam. Zwłaszcza kiedy ktoś coś robi obok. Nawet jeśli to miałoby mi poprawić moją ogólną produktywność. Wyobrażam sobie, że wszyscy myślą, że się lenię. Ale o tym może więcej kiedy indziej. Już z resztą trochę o tym pisałem we wpisie „O tym, jak okazało się, że jednak nie jestem robotem„. Mam tutaj trochę mentalność niewolnika. Jeśli ktoś obok mnie pracuje, to nie mogę robić przerwy, nawet jeśli mam taką potrzebę, i pomogłaby mi ona w pracy. Staram się to zmienić i mniej się przejmować tym, co pomyślą inni, albo w jaki sposób mogą mnie skrytykować. Zwłaszcza że zazwyczaj mnie nie krytykują. Lęki z dzieciństwa nie zawsze sprawdzają się na szczęście w dorosłości.
Swoją drogą pisanie dziennika albo bloga też mi pomaga ;)
Jeszcze update z wieczora – dzięki Kochanie za to, że zajęłaś się Młodą i mogłem wziąć długi, ciepły prysznic, to też bardzo pomaga :D